lista tematów
Zazdrość strona 2 z 3
Jest to coś czego nie cierpię potrafi dużo namieszać wręcz działa odpychajaco ... Jakie jest wasze zdanie ???
Nie wiem czy to semantyka, czy tak myślisz, ale aż mi się moja cząstka feminizmu obudziła. ;-D Ująłeś to tak, jakby dla niego problemem nie było to, że jego partnerka została skrzywdzona, tylko tak jakby ktoś mu splugawił jego rzecz - "kurna dopiero sobie odpicowałem furkę a już mi ktoś kluczem przejechał!".
Widziałem i obserwowałem w życiu tyle związków, sam przeżyłem niejedno. Widziałem mężczyzn odchodzących od kochanych przez nich kobiet tylko i wyłącznie z powodu chorobliwej zazdrości tych pań, zazdrości zabijającej "miłość", znałem mężczyzn leczących się z zazdrości u terapeutów. Obserwowałem ze zdumieniem i przestrachem kobiety wystające na ulicach, śledzące mężczyzn, rzucające się z pięściami i torebkami na prawdziwe lub wyimaginowane rywalki lub kochanki ich facetów, Znam mężczyzn wynajmujących detektywów, aby śledzili ich często Bogu ducha winne kobiety. Z zazdrości. Ile spuchniętych oczu, ile dramatów, łez, filiżanek kawy wypitych nocami, ile niekończących się rozmów telefonicznych z zazdrosnymi i udręczonymi zazdrością. Okropne! A z drugiej strony, po pewnym czasie, z perspektywy, wydają mi się te chwile wspaniale. Chodziło o wszystko, o życie, o śmierć, o miłość! Dziś zdarza mi się wysłuchiwać najczęściej cynicznych, obojętnych kalkulacji, dotyczących porzucenia, zmiany partnerki, partnera i coraz częściej mam uczucie, że to pozorna zazdrość, udawana miłość, zabieg służący tylko i wyłącznie zajęciu się czymś trochę bardziej emocjonującym niż codzienność, na jakiś czas. Że wszystko jest dopuszczalne i względne. Czy to jest naprawdę związane z wiekiem? Z ilością doświadczeń życiowych? Z utratą jakiejś wiary w coś? Ja tego nie chcę. Chcę, żeby zazdrość była tak wielka jak miłość. Uczucia te są równoważne, gdy są prawdziwe. A wszystkie tak zwane nowoczesne spojrzenia na związek, tolerancja, wyrozumiałość, demokracja, dojrzała zgoda na układ, na wolność w związku, na chwilowe zapomnienia, zauroczenia, skoki w bok, pomyłki, niegroźne romanse, dziwne przyjaźnie, zauroczenia, podziały na zdradę fizyczną i emocjonalną SĄ BZDURĄ. I ja tego nie chcę! Ja się sprzeciwiam. Uważam, że zgoda na to, filozofowanie na ten temat i tolerowanie tego wszystkiego nie jest normą. Ja chcę być kochany i chcę, żeby ona była o mnie zazdrosna!
Ciekawy komentarz. :-)
Rzeczywiście nastało jakieś bardzo liberalne podejście do wszystkiego, być może aż nadto. Z jednej strony sobie myślę, że póki nikt inny mi nie wchodzi w drogę, to nic mi do tego. Z drugiej strony sobie czytam tych redpillowców i innych dziwnych, skrzywdzonych ludzi, to obawiam się, że gdy wszyscy zaczną tak myśleć, to jednak prędzej czy później będzie to miało wpływ i na mnie. Te następujące zmiany kojarzą mi się z mysim eksperymentem - po prostu może od dobrobytu ludzie szukają nowych bodźców, które będą bardziej absorbujące niż codzienność. Ostatecznie może będzie miało to taki sam skutek, jak finał eksperymentu - choć on miał sporo błędów, więc trudno go przełożyć 1:1 - polecam się jednak zapoznać.
O miłość też już łatwiej [choć to relatywne, bo jednocześnie też trudniej. :D]. Łatwiej, bo mamy w Europie względnie proste i bezpieczne życie, możemy się skupić na jego budowaniu. Z drugiej strony, gdy wszystko jest tak proste, to wielu ludzi myśli, że im się wszystko z automatu należy, także i idealna miłość. Wydaje mi się, że stąd to nowe podejście do miłości, związków i tej próby "zobojętnienia", bo nikomu nie chce się wysilić, łatwiej sobie obrzydzić, ale zobojętnieć.
Erf: Ciekawy komentarz. :-)
Dziękuję ;)
O miłość też już łatwiej [choć to relatywne, bo jednocześnie też trudniej. :D]. Łatwiej, bo mamy w Europie względnie proste i bezpieczne życie, możemy się skupić na jego budowaniu. Z drugiej strony, gdy wszystko jest tak proste, to wielu ludzi myśli, że im się wszystko z automatu należy, także i idealna miłość. Wydaje mi się, że stąd to nowe podejście do miłości, związków i tej próby "zobojętnienia", bo nikomu nie chce się wysilić, łatwiej sobie obrzydzić, ale zobojętnieć.
Nie powiedziałbym, że o miłość jest łatwiej.... Tę prawdziwą trudno znaleźć.
Być może dlatego, że żyjemy wyobrażeniami. Szukamy miłości na miarę tej, którą raczą nas filmy czy literatura.
A ona nie zawsze tak wygląda.... miłość to też kompromis, chodzenie na ustępstwa... także wobec własnych oczekiwań.
MACIUUUS: Nie powiedziałbym, że o miłość jest łatwiej.... Tę prawdziwą trudno znaleźć.
Być może dlatego, że żyjemy wyobrażeniami. Szukamy miłości na miarę tej, którą raczą nas filmy czy literatura.
A ona nie zawsze tak wygląda.... miłość to też kompromis, chodzenie na ustępstwa... także wobec własnych oczekiwań.
Wspomniałam, że z jednej strony łatwiej, bo możemy skupić się na tym, zamiast na wojnach, ucieczkach, zarazach, czy żebraniu o chleb. Z drugiej strony, trudniej o te "prawdziwą", a przynajmniej trwałą. Bo osobiście wyzbyłam się idealistycznych wizji, bo nie wiem czym w istocie ta mistyczna, prawdziwa miłość miałaby być. Nad każdym związkiem trzeba po prostu pracować, nic samo się nie dzieje. A to ta ciągła praca zniechęca wiele osób.
Kiedyś miałam w pracy taka Anie , dostawała białej gorączki jak ktoś ja porównywał do mnie ogólnie jak padało moje imię moje historie z pracy bądź padała nazwa mojej miejscowości jako region . To smutne Ani już nie ma , cierpię :sad:
Hmm generalnie w zwiasku nie wystarczy patrzeć w jedną stronę obie osoby powinny podążać w jedną stronę. ja osobiście znam jeden taki związek gdzie praca, życie codzienne dzieci nie mają wpływu na relację pary i naprawdę im zazdroszczę ... i każdemu życzę takiego zwiasku ☺ A reszta par jakje znam to po prostu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością czysty życiowy układ z którego obie osoby czerpią dywidendę ... zamaskowane pod nazwą związek



