Witam
1.Po obejrzeniu jakiejś ekranizacji macie ochotę przeczytać książkę?
Wiadomo przecież jak się skończy.
2.Podobają się Wam ekranizacje gdy oglądacie je po wcześniejszym przeczytaniu książki?
Przykłady jakieś;)
Dla mnie na filmach za szybko wpadają na różne pomysły... w książce przemyślenia ciągną się na wiele stron. I czytając mogę wyobrazić sobie wszystko według własnych upodobań przez co ekranizacje często mnie rozczarowują.
Porównania książki z jej ekranizacją. strona 1 z 3
tak

np. tak zacząłem czytać Harrego Pottera , Władcę Pierścieni , Park Jurajski , Forresta Gumpa, Skazani na Shawshenk
może wiadomo jak się kończy ale nie zawsze to się sprawdza w książkach .. plus..w książce jest zawszę więcej
reszta serii(tzn. od drugiego tomu) o Harrym Potterze

tak samo.. dwa kolejne tomy Władcy Pierścieni
Zielona Mila
film nigdy nie dorówna książce plus.. film ..posiada ograniczony czas trwania
w kinie nikt nie będzie siedział godzinę czekając aż główny bohater coś sobie przemyśli
Hm. Smetarz zwierząt Stephena Kinga.
Szczerze powiedziawszy, to był chyba jedyny przypadek, kiedy książka mnie nie wciągnęła a film owszem. Za to film Lśnienie wogóle mi się nie podobał a książka niesamowicie.
Muszę bardziej wziąć się za książki, ktorych były ekranizacje, żeby się więcej wypowiedzieć o różnicach.
Jednak mimo wszystko, film nie dorówna książce, bo przeczytana książka zawiera część nas samych, nasze wizje, a film przekomercjalizowane pojęcie twórców filmu.
hmmm Rewelacyjne było "Stowarzyszenie umarłych poetó" najpierw wzielam sie za ksiazke pozniej za film, i bylam zachwycona, sa na podobnym poziomie...
Jesli chodzi o wszesniejsze obejzenie filmu, a pozniej przeczytanie ksiazki, to "kod Leonarda da Vinci" Film był "taki sobie" ksiazka rewelacja
wolę przeczytać najpierw książkę, później sięgnąć po film.
jakoś często się rozczarowuję.
scenarzyści starają się umieścić kilkaset stron w kilku minutach. To przecież nie jest łatwe.
Pod tym kątem, film należy docenić :)
Wolę najpierw czytać, potem ogladać. Jeśli obejrzę film, po czym oglądam książkę, to moja wyobraźnia wtedy już całkowicie nie pracuje :>
Jesli chodzi o Harrego Pottera, to książki bardzo lubię.
A ekranizacja to chyba najgorsza w historii. Te filmy są na poziomie 5letniego dziecka, o.
czesto tak mam. ale jeśli już to najpierw wole przeczytac potem ew oglądnąć. Chociaż i tak zawsze książka podoba mi się bardziej ;]
zazwyczaj nie.
manry przykład ale Pamiętnik Księżniczki. kiedyś miałam obsesje na punkcie tych książek przeczytałam wszystkie. Książka znudziła mi się dopiero przy 7 części chyba a film, po 10 minutach.
czytając pracuje nasza wyobraźnia, wydaje mi się że dlatego czesciej bardziej podoba nam się książka bo czytajac wobrażamy sobie jakies historie (kazdy na swój sposób) a w filmie mamy ten obraz z góry narzucony, i czesto tez jest w ogóle nie podobny do naszego ;)
Nie zawsze :>.
Ale np. po obejrzeniu Harry Potter i Komnata Tajemnic sięgnąłem po książkę.
Podobnie po Kod da Vinci.
Też nie zawsze.
Często film rozczarowuje.
Dlatego wolę pierwszo obejrzeć film, potem przeczytać (choć wiadomo, nie zawsze tak można ;).
Już po przeczytaniu wszystkich części przygód Harrego, nadal filmy mi się podobają ;). (Nie wymagajmy, że film trwający 2h odda wszystko, co przekazuje książka mająca np. 700 stron :>.)
Również podoba mi się film W pustyni i w puszczy (ten nowszy).
Nie. Filmy mnie nudza z zasady. Wole ksiazki. Uruchamiam wyobraznie, postac wyglada tak jak ja chce itp itd. A film pokazuje gotowce, ktore nie zawsze pokrywaja sie z tym co mi moj chory umysl pokazal :)
Nie do konca. Misery i ksiazka i film swietny. Ale np. The Mist tragedia w filmie ksiazka tez. Tak samo ze sklepikiem z marzeniami. ksiazka tak nudna, ze przysypialam a film byl tragiczny i zasnelam po jakichs 20 minutach.
Kod Leonardo- film tragiczny- ksiazka to samo.
Nie lubie "latwych" ksiazek. wole te, ktore wymagaja myslenia, kojarzenia faktow, spamietania wielu niby bzdur ale pozniej sie okazuje, ze te bzdury to wazne elementy. lubie wracac do tych momentow, doczytac, przeanalizowac.
dlatego film nigdy nie dorowna ksiazce.
Nie. Zanim zabiorę się do oglądania filmu to zawsze sprawdzam, czy nie został on przypadkiem stworzony na motywach jakieś powieści tudzież opowiadania i jeżeli moje podejrzenia okażą się słuszne, to staram się zacząć od pierwowzoru. Filmy bardzo często niszczą to co jest najlepszego w książce, ale to jest zrozumiałe, w końcu nie można zmieścić paruset stron w ciągu niespełna dwóch godzin.
Niekoniecznie. Często dzieje się tak, że zakończenie adaptacji zostaje upiększone, aby spodobało się ono ludziom - przejawiamy tendencję do skreślania filmu, gdy ginie główny bohater lub też dobro przegrywa.
Rzadko. Podobają mi się ekranizacja powieści Kinga, ale tylko te starsze vide Lśnienie, Miasteczko Salem - reżyser postawił na odzwierciedlenie klimatu, a nie na dotarciu do jak najszerszego grona widzów. Za to do największych niewypałów w kategorii ekranizacji można zaliczyć Kod da Vinci, Pottera do 3 części (zbyt cukierkowy świat); w sumie to nawet nie warto nawet wymieniać kolejnych pozycji.