Marusha - Deep
Czego słuchasz w tym momencie? strona 3042 z 3084
Okej to może ustalmy na samym początku, nie należę do zbytnio sentymentalnych typów, nie przywiązuje się do ludzi ani rzeczy zresztą dziwie się, jeśli ktoś z was tak?! Najważniejsze, tracisz swoja niezależność. Przyjaciele, koledzy, kumpele zaczynają cię ograniczać, tak samo jak i rzeczy, potem już toniesz w swoim burdelu, który przecież sam sobie urządziłeś, czy było warto? Przecież wiesz, że nie, mogłeś się cieszyć czystym sobą, zupełnie nieograniczony, wolałeś się wkręcić jak każdy w siec relacji, sprawdzać czy za bardzo nie odstajesz, ustawić się grzecznie w szeregu, złapać balans zamiast wpadać w przesadę, a przecież to takie nudne. Po prostu stoisz, próbujesz utrzymać równowagę, a wszyscy i tak tylko czekają, kiedy się wypier#$@&%*! . Potem oklaski i śmiechy, zawody i poklepywania po plecach, że nic się nie stało, wszystko za to, że tylko próbowałeś ustać równo…gówno!
Soundtracki mojej rzeczywistości, stopklatki, kadry, ujęcia, sekwencje, setki i retrospekcje. Często w moim życiu, muzyka to jedyna rzecz, która jeszcze pamiętam. Gigantyczny ból głowy, ścisk w żołądku, suchość w gębie, rzyganie po imprezie, nic nie wiem, co się działo?! Portfel, klucze, telefon są, ale to by było na tyle, żadnych wspomnień nocy poprzedniej, do czasu, gdy usłyszę kiedyś, gdzieś te same dźwięki, które upijały mnie tej nocy, mój mózg zaczyna łączyć fakty, podpowiada mi – to przy tym się tak upodliłeś wtedy - pamięć powoli wraca, właściwie jej przebłyski. Muzyka ma również zapach, smak, kształt, ile razy obmacywałeś dziewczynę, ekwilibrystycznie gimnastykując się by twoja ręka znalazła się jak najszybciej w jej majtkach choć jeszcze nie ściągnąłeś z niej nawet spodni? Ile razy w tle grało coś co miało wprowadzić ją w nastrój tej dziwnej szarpaniny?
Takim moim sentymentem jest właśnie lily…oh moja słodka lily...ciężko mi ja zapomnieć, bo była jedna z moich pierwszych…pierwszych z tego kąta świata, pierwszą z kraju kwitnącej wiśni…kochałem ją, nie powiem. Pamiętam jak pierwszy raz do mnie przyszła, ezoteryczna, na naturalnym luzie, takim, którzy mają tylko nieliczni, że nie muszą się starać, po prostu co by nie robili wypadną w tym dobrze, ich ruchy, zachowania, reakcje jak filmie, oko jak kamera wyłapuje tylko najlepsze ujęcia. Lily miała ten sznyt, nie musiała się starać, a urzekała od pierwszego słowa, które wypowiadała, była jak syreni śpiew, gdy wkroczyła do mojego świata, roztaczała wokół siebie aurę, której ciężko było się oprzeć. Pamiętam, jak po raz pierwszy położyłem na niej swoją igłę nie wiedząc zupełnie czego się spodziewać. Pamiętam też, że od pierwszych dźwięków byłem już tylko jej. Jeeezu jak było nam dobrze! Robiliśmy ze sobą dosłownie wszystko, pieprzyliśmy się dziko, ale też bywały namiętne noce, byliśmy ze sobą na haju, a potem razem spadaliśmy w otchłań przy zejściu, lily była ze mną, gdy nikt inny już nie był, zawsze na mnie czekała…taka właśnie była, czasami do niej wracam i jest dokładnie tak samo urzekająca jak pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy. Jeśli kiedykolwiek ją spotkacie sami zobaczycie, jak uzależnia, jak łatwo do niej wracać, do tych wspólnych z nią wspomnień, kolejna porcja retrospekcji, wtedy, nie tylko przypomnicie sobie chwile spędzone przy niej, ale może też, gdzie usłyszeliście o lily po raz pierwszy i mojej dzieło będzie skończone, będę żył w innych pamięci, będę nieśmiertelny, tak jak lily.
https://www.youtube.com/watch?v=2pMrR-OORNA