Witajcie. Wczoraj wieczorem na dłoni w okolicy paliczka (?) poczułam dziwne swędzenie, było ciemno, nie chciało mi się wstawać i jakoś z tym zasnęłam. Dzisiaj rano zauważyłam 4 bąble o średnicy ok. 3-4 mm, które wypełnione były płynem surowiczym - popękały prawdopodobnie od prania ręcznego. Dookoła nich widać zaczerwienienie i ciągle zmagam się z dziwnym piekącym uczuciem. Nałożyłam na to Metronidazol, bo nic innego nie miałam pod ręką. Z racji mojego pobytu na wsi do lekarza mogę pójść dopiero w poniedziałek. Czy ktoś z Was zmagał się kiedyś z czymś podobnym? Co to może być? Za wszelką pomoc serdecznie dziękuję.
Kasia
Bąble strona 1 z 2
Na mój gust to po prostu pęcherze - odciski takie jak na stopach od nowych butów
Też kiedyś tak szorowałam ręcznie pranie, że zrobiły mi się właśnie takie pęcherze ;-)
Njet, bo prałam mając już to gówno na dłoni. Poza tym wiem jak wyglądają odciski i to z pewnością nie jest to. Nakręcam się już jakimi artykułami o paciorkowcach, gronkowcach i egzemach, porażka...
Może to i paranoja, ale nosi mnie na samą myśl, że mam coś obrzydliwego na skórze, która jak dotąd była czysta i gładka. Mam Metronidazol, tylko tym posmarowałam.
Możliwe że masz uczulenie na któryś ze składników detergentów o ile dobrze wiem to o tej porze roku laboratoria nie robią wyników na uczulenia ale nie jestem pewien w stu procentach. Po prostu niech facet sobie sam przepiere skarpet zrobi:D
Hahah, poprawiłeś mi niezmiernie humor Drogi Mężczyzno :D Z tym, że pranie stojących skarpet robiłam mając już to coś na dłoni :)
Przeciwnie, przygasło po tym Metronidazolu :) Generalnie mam teraz strupki, ale jeszcze wczoraj na moim palcu jątrzyły się 4 bąbelki, które były "ustawione" gęsiego. Nakręciłam się na jakieś paciorkowce... Zastanawiam się czy iść z tym do lekarza, czy nie tracić swojego cennego (!) czasu na siedzenie w kolejkach...