Słyszał ktoś coś z Was nt nerwicy eklezjogennej?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nerwica_eklezjogenna
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6191

Jestem ciekaw, jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Nie, to nie jest prowokacja...

W związku z tym, że nie jest to temat dla idiotów,
postanowiłem zamknąć go.. w linku..
tak, by mogły z tym zapoznać się jedynie..
choć trochę myślące osoby

Interesujący artykuł jak i sam w sobie rodzaj nerwicy, nigdy dotąd o nim nie słyszałem i muszę przyznać, że sytuacja z perspektywy osoby, która na nią cierpi wydaje się być podbramkowa. Pacjentów podzieliłbym na dwie grupy: fanatyków i ofiary terroru religijnego. Ci pierwsi są raczej nieodwracalnie chorzy bez wprowadzenia do ich życia leków, z tego względu, (takie jest moje zdanie) że są to ludzie ciemni, bogobojni, niedokształceni lub nieoczytani przez co swój byt zawdzięczają bóstwu, które czczą, przy okazji często w ogóle nie myślą o logicznym, prawdopodobnym początku powstania czlowieka. Jeżeli jednak osoba dotknięta nerwicą tego typu początku choroby szukać musi gdzie indziej, czyli w urazie psychicznym spowodowanym np. działaniami sekty lub ww. fanatyków, to ta osoba ma dużo większe szanse na powrót do normalnego życia, z tego względu, że podświadomie będzie się poddawać z efektem pozytywnym terapii, z racji na chęć normalnego życia. Będąc zmuszana do wyznawania czegoś i przechodząc "pole minowe" jak odróżniać normalne zasady życia od tych narzucanych przez religię ,których nie da się prawie w ogole przestrzegać w tych czasach, prosto mówiąc, świat jest zbyt zły by bawić się w zbawiciela - muszą to sobie uświadomić pacjenci obu grup. Nie wiem jak by wyglądała sytuacja osoby rodzącej się w takim chorym środowisku, które gwarantuje od razu taka dolegliwość. Chyba neuroleptyki .

Wiele wnosi Twój głos. Dostrzegłbym jednakże i też trzecią grupę. Są to osoby, które z dobrej i zdrowej woli chcą uczciwie żyć. Nie mając świadomości o źródłach nauk pastoralnych - winią siebie za to, że w ogóle odczuwają popęd seksualny. Wydaje mi się, że w wyniku niepełnosprawnego logicznie nauczania, są największymi ofiarami. Jest to temat rzeka. Pominę tu już patrystyczne wskazówki i skupię się na największym absurdzie w teologicznym bałaganie sprzecznej samej w robie moralności. Czy ktokolwiek jest w stanie określić, na czym polegał grzech biblijnego Onana? Bo raczej nie było to wykończenie brzucha żony brata.

Jest jakas tu realna kobita kobieta? ;) jak tak napisz na priwa ;)

Nie wierzę. To musi mieć mózg.