Z przykrością stwierdzam, że popadłam w zakupoholizm. I nie jest już to śmieszne, zastanawiam się nad leczeniem. ;/ Zaczęło się od kolekcjonowania kosmetyków - błyszczyków, potem były lakiery, potem rzeczy do włosów, teraz kremy do twarzy, maseczki,
... rośliny

mam w domu 14 kwiatków a nigdy nie miałam zadnego, doniczki, ziemie do roslin, odzywki, nawozy :|
I ciągle mi mało. Najgorzej z kosmetykami, 75% nie używam.
Dzisiaj wzięłam się za porządki, nie chce miec tyle kosmetyków, chce zuzyc wszystkie ale troche to potrwa, chcialam dac siostrze, mamie, szwagierce ale zaraz mysle, ze zostawie bo moze bede chciala kiedys użyć :] Biorę szampon do ręki mysle: dam Basi, jak juz zostaną mi tylko 3 szampony moje ulubione to moze kupie go sobie kiedys zeby znowu sprobowac. :] i kolo sie zamyka.
Najgorzej ostatnio: kupilam sobie krem vichy normaderm na dzien i na noc, a zaraz potem zauwazylam te zestawy, kupilam oba myslac, ze bede miec w zapasie, co za bezsens. ;/ nie wiem juz co robic.