ej, a tak w ogole, to kupuje dzisiaj buty, przymierzam jednego, spoko - podchodzi do mnie asystentka czy tam sprzedawczyni - kij wie i pyta sie, czy przyniesc mi drugiego buta - mowie tak, przynosci, przymierzam, zapinam zamek - i... zamek nie idzie, zacina sie w polowie. sciagam buta, zapinam - idzie normalnie. zakladam, nie chce sie zapiac (mimo ze drugi lezy sobie spoko na drugiej nodze) - ta asystentka zaczyna mi pomagac, nie moze zapiac, ja tez nie, silujemy sie z tym butem, ja sie juz zaczynam poddawac i mowie, ze chyba powinnysmy dac sobie spokoj a ona do mnie takim glosem zolnierza walczacego o zycie ze zapnie tego buta, chociazby to miala byc ostatnia rzecz w jej zyciu

nie moge z niej. w kazdym badz razie udalo sie go zapiac, wiec ja biore rozpinam i zapinam jeszcze raz, zby nie bylo jazd, ze sie nie bede w stanie sama ubrac. zapial sie bez problemu, glupie buty
