massacre: będzie wiedziało. Presję to ja miałam, gdy sie pojawiłam w pierwszy dzień szkoły z wózkiem. Nie ma to jak "dojrzałe" mamusie krzyczące w tłumie dzieci "Skąd masz dziecko? Nie byłaś w ciąży przecież? Skąd sie wzięło?"
No kuva... A dzieciaki pozniej kopiują takie "rozgarnięte" zachowanie. Jakby nie można zaspokoić ciekawości w bardziej kulturalny sposób i porozmawiać ze mną na osobności...
Stwierdziłam, że zignoruje i uciekłam, trochę żałuje, że nie zgasiłam ich tekstem na ich poziomie, bo przez to nie zdążyłam młodemu zrobić zdjęć w pierwszym dniu :
szkoda słów. mam nadzieję, że nie odbije się to na Twoim starszym synku, bo to on będzie prawdopodobnie teraz co dziennie zalewany pytaniami dzieci (i ich rodziców pewnie też) na temat braciszka i sposobu w jakim się pojawił.
A co do reakcji - myślę, że większość by tak zareagowała, bo to po prostu był dla Ciebie szok. Ja nie raz znalazłam się w sytuacji która mnie po prostu 'zgasiła', a po powrocie do domu plułam sobie w twarz żałując, że niczego nie odpowiedziałam. Pewnie większość się zgodzi, że nie raz gdy wymaga tego sytuacja zapominamy języka w gębie a dopiero po jakimś czasie w naszej głowie rodzi się zaskakująca porcja soczystych wiązanek, które z pewnością były by dosadnym kontratakiem ; )