Prinz: podchodzi i sie pyta w czym pomoc,
No to zazdroszczę.
Wchodzę do Rossmanna, ubrana w jeansy, balerinki, bluzeczkę, w kieszeni klucze od samochodu i pieniążki ( ubranie może być istotne). Te śmieszne ekspedientki łażą za mną jakbym miała im podpaski z półek pokraść. To idę do stoiska z kolorowymi, one za mną. Stwierdzam, że sama bazy pod cienie nie znajdę, idę po panią ekspedientkę - NIE MA JEJ

Jak tak to łazi za mną, bo w kieszenie mogę perfum nakraść, a jak jest potrzebna, to nie ma. W końcu znalazłam i się pytam :Przepraszam, czy znajdę tu jakąś bazę pod cienie?
Taaaak, yyyy ( szuka na półce wibo) i mówi: nie ma. A jak się zapytałam czy dalej są ( w sensie maxfactor i inne ingloty) : oj tam to też nie ma i z taką szyderą spojrzała na mnie.
To se myślę, uj ci w dupę i nic nie kupiłam
