ekhm, ekhm..
Luksus – ogólna definicja obejmująca obiekty materialne, usługi, artykuły spożywcze itp. dostępne dla wąskich grup społecznych, o przychodzie wyższym niż ogół społeczeństwa.
Mianem luksusu można określić choćby kolację w drogiej restauracji ze znakomitym widokiem, przy dobrym winie, będącą niekoniecznie niezbędną do przeżycia, lecz wprowadzającą do egzystencji ogólne zadowolenie z możliwości podniesienia jej jakości przez wprowadzenie doń swoistej elegancji.
z czym wam kojarzy sie luksus?
temat zalozony z zamiarem kontynuowania tematu, ktory zostal zamkniety jakies 30 sekund temu :)
lista tematów
Luksus :P strona 7 z 41
Konto usunięte: Po prostu uważam tak, jeżeli Cię stać to ok,ale jeżeli całe to bogactwo opiera się na bogatych rodzicach czy chłopaku to sorry,ale tak naprawdę to nie są Twoje pieniądze.
czyli jak ktoś ma zamożną rodzinę to nie powinien z tego korzystać bo to nie jego pieniądze? po za tym każde dziecko dostaje od swoich rodziców pieniądze, jeden więcej, drugi mniej, ale jaki widzisz w tym problem to lekka abstrakcja.
Teraz i ja się wtrące :D Dyskusja przeszła z tematu o paskach, gdzie zapytana o kupowanie w zwykłych sklepach (targ, lub zwykłe bez nazwy z ciuchami bez znanej metki) napisałam, że ubieram się tylko w markowych sklepach - różnych, wymieniłam sklepy od Nike i Adidas do Tally Weijl. Wiadomo, że pierwsze dwa są bardziej 'markowe' niż pozostałe, bo robią najlepsze ubrania sportowe i najbardziej znane (szyją dla znanych x klubów sportowych itp).
Na chwile obecną, to, że mogę kupić ubrania normalnie w sklepie jest dla mnie luksusem - a scieciówke nawet głupią Bershke traktuję jak sklep markowy - w końcu płacimy tam m.in za logo i nazwę producenta. Zanim zaczęłam szkołę fryzjerską nie było mnie na to stać, musiałam kupić np. spodnie za 45 zł na targu, gdzie po praniu wyglądały jak psu z gardła wyciągnięte i wiecznie musiałam się wstydzić. Dzisiaj lepiej dać mi za spodnie np. 180 zł, bo starczają mi na dłużej, ale mam też poczucie że ubieram się lepiej, ładniej (co nie znaczy, że wyśmiewam się z ludzi ubierających się na targu).
Kiedyś marzyłam, żeby mieć buty sportowe z 'Naja' (jakie to głupie ;))czy np. bielizne z Obsessive czy Triumph. Dzisiaj mam 5 par takich butów z podobnych firm i uszczęśliwia mnie to, że mnie na to stać, tak samo bielizna - nie kupuję na targu, nie muszę mierzyć biustonosza czy w lato czy w zimę gdzieś za jakimś autem dostawczym i na szybko, bo ktoś może zobaczyć.
Co do tego, że lubię nosić duże logo w sportowych ciuchach - hmm, skoro płacę za buty 500 zł, to oczekuję, że będą charakterystyczne dla danego producenta, i że nikt nie będzie musiał się pytać gdzie kupiłam tylko 'Ooo, masz nowe Adidasy? (naje?)'. Lubię nosić rzeczy sportowe z dużym logo, raz, że podoba mi się po prostu duzy wyraźny nadruk, dwa w końcu za to logo płacę ;-) a czy to jest kwestia 'dobrego smaku' czy jak to się tam zwie to mnie nie interesuje, ciesze sie, ze moge nosic to co lubie i to co także lubią inni :-)
I ja zaliczam się do tego grona, chociaż nie koniecznie ;-)
1. Nie widzę nic złego w sytuacji, gdzie facet zarabia na rodzinę (oczywiście jeśli jest taka możliwość i nie powoduje to biedy). Ja chodzę do pracy, bo kocham fryzjerstwo i kocham po prosu włosy ( ) i uśmiech zadowolonego klienta. Obecnie moje zarobki się poprawiły bo mam dodatkową funkcję w pracy - szkolę uczniów i mam za to dosyć dużą premię. Nie wstydzę się, że zarabiam jakieś 4-5 razy mniej niż mój facet, zresztą u mnie nie jest tak, że to facet mnie 'utrzymuje', na swoje zachcianki mi starcza, oczywiście facet kupuje mi też dużo rzeczy typu bizuterię z jakiejś okazji czy tam droższy ciuch za 500 zł np, dwa na połowę opłat też mi wystarczy spokojnie kiedy już się wyprowadzimy, bo oprócz fryzjerstwa zajmuję się jeszcze paznokciami i makijażem więc zawsze mam ten dodatkowy pieniądz.
) i uśmiech zadowolonego klienta. Obecnie moje zarobki się poprawiły bo mam dodatkową funkcję w pracy - szkolę uczniów i mam za to dosyć dużą premię. Nie wstydzę się, że zarabiam jakieś 4-5 razy mniej niż mój facet, zresztą u mnie nie jest tak, że to facet mnie 'utrzymuje', na swoje zachcianki mi starcza, oczywiście facet kupuje mi też dużo rzeczy typu bizuterię z jakiejś okazji czy tam droższy ciuch za 500 zł np, dwa na połowę opłat też mi wystarczy spokojnie kiedy już się wyprowadzimy, bo oprócz fryzjerstwa zajmuję się jeszcze paznokciami i makijażem więc zawsze mam ten dodatkowy pieniądz.
Nie rozumie trochę Twojego oburzenia, stać nas na to aby tak żyć (narazie, bo jak się wyprowadzimy to nie wiem jak będzie) i gdybym nie mogła, nie kupowałabym drogich rzeczy i nie chwaliła się tym.
Na chwile obecną, to, że mogę kupić ubrania normalnie w sklepie jest dla mnie luksusem - a scieciówke nawet głupią Bershke traktuję jak sklep markowy - w końcu płacimy tam m.in za logo i nazwę producenta. Zanim zaczęłam szkołę fryzjerską nie było mnie na to stać, musiałam kupić np. spodnie za 45 zł na targu, gdzie po praniu wyglądały jak psu z gardła wyciągnięte i wiecznie musiałam się wstydzić. Dzisiaj lepiej dać mi za spodnie np. 180 zł, bo starczają mi na dłużej, ale mam też poczucie że ubieram się lepiej, ładniej (co nie znaczy, że wyśmiewam się z ludzi ubierających się na targu).
Kiedyś marzyłam, żeby mieć buty sportowe z 'Naja' (jakie to głupie ;))czy np. bielizne z Obsessive czy Triumph. Dzisiaj mam 5 par takich butów z podobnych firm i uszczęśliwia mnie to, że mnie na to stać, tak samo bielizna - nie kupuję na targu, nie muszę mierzyć biustonosza czy w lato czy w zimę gdzieś za jakimś autem dostawczym i na szybko, bo ktoś może zobaczyć.
Co do tego, że lubię nosić duże logo w sportowych ciuchach - hmm, skoro płacę za buty 500 zł, to oczekuję, że będą charakterystyczne dla danego producenta, i że nikt nie będzie musiał się pytać gdzie kupiłam tylko 'Ooo, masz nowe Adidasy? (naje?)'. Lubię nosić rzeczy sportowe z dużym logo, raz, że podoba mi się po prostu duzy wyraźny nadruk, dwa w końcu za to logo płacę ;-) a czy to jest kwestia 'dobrego smaku' czy jak to się tam zwie to mnie nie interesuje, ciesze sie, ze moge nosic to co lubie i to co także lubią inni :-)
Konto usunięte: Razi to ,że wypowiadają się tu osoby,które wcześniej pisały,że są np w większości utrzymywane przez facetów - To raczej jest nie taktowne, jeżeli dziewczyna utrzymywana z dochodów faceta ( kiedy sama nie zarabia nic, lub bardzo mało ) wspomina o tym,że lubi drogie rzeczy. Od razu kojarzy mi się to z utrzymanką.
I ja zaliczam się do tego grona, chociaż nie koniecznie ;-)
1. Nie widzę nic złego w sytuacji, gdzie facet zarabia na rodzinę (oczywiście jeśli jest taka możliwość i nie powoduje to biedy). Ja chodzę do pracy, bo kocham fryzjerstwo i kocham po prosu włosy (
 ) i uśmiech zadowolonego klienta. Obecnie moje zarobki się poprawiły bo mam dodatkową funkcję w pracy - szkolę uczniów i mam za to dosyć dużą premię. Nie wstydzę się, że zarabiam jakieś 4-5 razy mniej niż mój facet, zresztą u mnie nie jest tak, że to facet mnie 'utrzymuje', na swoje zachcianki mi starcza, oczywiście facet kupuje mi też dużo rzeczy typu bizuterię z jakiejś okazji czy tam droższy ciuch za 500 zł np, dwa na połowę opłat też mi wystarczy spokojnie kiedy już się wyprowadzimy, bo oprócz fryzjerstwa zajmuję się jeszcze paznokciami i makijażem więc zawsze mam ten dodatkowy pieniądz.
) i uśmiech zadowolonego klienta. Obecnie moje zarobki się poprawiły bo mam dodatkową funkcję w pracy - szkolę uczniów i mam za to dosyć dużą premię. Nie wstydzę się, że zarabiam jakieś 4-5 razy mniej niż mój facet, zresztą u mnie nie jest tak, że to facet mnie 'utrzymuje', na swoje zachcianki mi starcza, oczywiście facet kupuje mi też dużo rzeczy typu bizuterię z jakiejś okazji czy tam droższy ciuch za 500 zł np, dwa na połowę opłat też mi wystarczy spokojnie kiedy już się wyprowadzimy, bo oprócz fryzjerstwa zajmuję się jeszcze paznokciami i makijażem więc zawsze mam ten dodatkowy pieniądz.Nie rozumie trochę Twojego oburzenia, stać nas na to aby tak żyć (narazie, bo jak się wyprowadzimy to nie wiem jak będzie) i gdybym nie mogła, nie kupowałabym drogich rzeczy i nie chwaliła się tym.
Konto usunięte: czyli jak ktoś ma zamożną rodzinę to nie powinien z tego korzystać bo to nie jego pieniądze? po za tym każde dziecko dostaje od swoich rodziców pieniądze, jeden więcej, drugi mniej, ale jaki widzisz w tym problem to lekka abstrakcja.
mu chodzi chyba przykład tego typu, że panna z wiochy, w życiu nie trzymała w rękach 100 zł poznała np bogatego faceta lekarza i wyszła 'na salony' i zadziera włosa co ona to nie jest i jakie to drogie rzeczy kupuje, tak ja mysle nie wiem o co mu chodzi
Konto usunięte: czyli jak ktoś ma zamożną rodzinę to nie powinien z tego korzystać bo to nie jego pieniądze? po za tym każde dziecko dostaje od swoich rodziców pieniądze, jeden więcej, drugi mniej, ale jaki widzisz w tym problem to lekka abstrakcja.
Powinien , nie chodzi mi o to . Dobrze to ujęła koleżanka , stronę wcześniej:
Jakoś z niczym. Nie zajmuje mnie to tak bardzo. Aczkolwiek luksusem mogę nazwać książki, które mam. I to nie tylko jakieś najnowsze, które są jeszcze ciepłe, bo wyszły z drukarni, ale takie, które mają swoją historię i są od kilku pokoleń w mojej rodzinie. Wiem, że są stare, rozlatują się, ale to jest taka pamiątka, która jest dla mnie bardzo ważna.
Luksus to dla mnie posiadanie sygnetu z herbem rodzinnym. Jest to dla mnie jedno z ważniejszych rzeczy.
Luksus to dla mnie posiadanie sygnetu z herbem rodzinnym. Jest to dla mnie jedno z ważniejszych rzeczy.
temat średnio pasujący na miu

jeżeli mam odpowiadać w aspekcie pasującym do danego działu to jakieś ubrania znanych projektantów, pret-a-porter, stanik który przedstawiła Adrianna Lima na otwarciu sklepu Victoria's Secret zdecydowanie można zaliczyć do luksusu.
Mi z  willą z basenem śniadaniem do łóżka bardzo drogie markowe ciuchy  ze sławnymi ludźmi .. na tyle? ; /



