Czytalam dzisiaj mlodemu na dobranoc bajke o trzech swinkach po raz pierwszy i ona konczy sie (jak kazdy wie) tym, ze wilk probowal sie dostac przez komin, ale madre swinki zaczely gotowac w kominku w wielkim garnku wode, wiec jak wskoczyl przez komin to od razu rownie szybko wyskoczyl i uciekl i zostawil swinki w spokoju na zawsze.
No i tak dochodze do zakonczenia i byl obrazek swinek stojacych przy kominku, z tym garnkiem gotujacej sie wody i kawalkiem buta zlego wilka. Skonczylam czytac a moj mlody do mnie:
''He's dead, isn't he?''
''Wilk?''
''Yes, the big bad wolf.''
''Nie, no przeciez slyszales jak czytalam, wilk wyskoczyl z kominka jak proca i uciekl juz na zawsze''
''That's not true.''
''Yes it is''
''No it's not, I can see his foot''
''i?''
''They ate him''
''No co ty

Nikt nikogo nie zjadl.''
''Yes they did, i can see it''
''Nie, wilk uciekl''
''You're lying to me, the wolf is dead and i bet he was tasty. mmm... yummy''

umre kiedys.